Przekraczanie granic zawsze było i będzie dla mnie ekscytujące. Bardzo zapamiętałem pierwszą świadomie przekroczoną granicę, był to wyjazd z rodzicami do Niemiec w 1992 roku; ale późniejsze granice zawsze były takie same. Jak długa będzie kolejka do terminala?; dreszczyk emocji, kiedy pogranicznik z poważną miną zabiera paszporty; oglądanie poważnie wyglądających stempli; każą otwierać bagażnik, czy nie?; Kołbaskowo, Słubice, czasami Guben (trochę naokoło, ale dużo mniejsza kolejka), Cieszyn, Gdynia, zawsze dużo wrażeń.

Po wejściu Polski do Unii z jednej strony cieszyło mnie, że mogę przekraczać granicę z dowodem osobistym, ale gdzieś w głębi duszy została nostalgia za starym. Na powrót ekscytujące było wejście Polski do Schengen. Mieliśmy wejść do strefy 1 stycznia 2007 roku, ale pamiętam, że już w okolicach 10 grudnia całkowicie zniesiono szlabany. Koniec z przekraczaniem granic na przejściach granicznych, od tamtej pory pas graniczny można przekraczać gdziekolwiek! Fantastyczna wiadomość dla turystów górskich – z dnia na dzień znacznie wzrosły możliwości wycieczkowe w górach dzielonymi ze Słowacją czy Czechami.

Los chciał, że w 2007 roku spędzałem Sylwestra przy innej górskiej granicy – Klub Turystyczny Ekonomistów TRAMP imprezował wtedy w Smolnikach na Suwalszczyźnie. Na pierwszą pieszą wycieczkę przez zieloną granicę wybraliśmy się w Góry Sudawskie przy granicy z Litwą. Z Wiżajn przemaszerowaliśmy do litewskiego Liubavas (polskie Lubowo), tam kupiliśmy litewskie piwo, i wróciliśmy do Polski w okolice Poszeszupia. W obie strony przez granicę – do tamtego momentu nigdy przecież nie przekraczaną przez turystów – szliśmy na rympał przez pola, nie prowadziła tam bowiem żadna ścieżka.

W stronę granicy. Góry Sudawskie zimą. Zdjęcie W. Barański 2007.
W stronę granicy. Góry Sudawskie zimą. Zdjęcie W. Barański 2007.
Przekraczamy granicę na dziko! Zdjęcie W. Barański 2007
Przekraczamy granicę na dziko! Zdjęcie W. Barański 2007
Wzgórza nad Liubavas / Poszeszupie-Folwark. Zdjęcie W. Barański, 2007.
Wzgórza nad Liubavas / Poszeszupie-Folwark. Zdjęcie W. Barański, 2007.
Wzgórza nad Liubavas / Poszeszupie-Folwark. Zdjęcie W. Barański, 2007.
Wzgórza nad Liubavas / Poszeszupie-Folwark. Zdjęcie W. Barański, 2007.
Przekraczamy granicę. Zejście do Poszeszupia-Folwark. W. Barański, 2007.
Przekraczamy granicę. Zejście do Poszeszupia-Folwark. W. Barański, 2007.

W życiu nie przeszło mi wtedy przez myśl, że dwa i pół roku później zadomowię się w Augustowie. Wielokrotnie wracaliśmy z Bogną w Góry Sudawskie, głównie na wycieczki rowerowe, ale za każdym razem eksplorujemy i przekraczamy pas graniczny, który nieustannie nas fascynuje.

Pas graniczny niedaleko Wiłkupii.
Pas graniczny niedaleko Wiłkupii.
Jedyny w okolicy Wiżajn "dziki" przejazd przez granicę.
Mało znana ścieżka i jedyny sposób na „leśne” przekroczenie rowerem granicy, w okolicy Wiłkupii / Wiżajn.

Co roku zaskakuje nas kolejna droga integrująca oba kraje. Do wyboru jest już nie tylko piaszczysta droga Krejwiany – Liubavas; nie tylko asfaltówka Burniszki – Wisztyniec; ale także Sudawskie – Vygrelai oraz pachnący nowością tegoroczny odcinek Poszeszupie – Liubavas. Ruch na tych łącznikach jest nadal śladowy, ale miło jest patrzeć, jak mieszkańcy przejeżdżają w jedną i drugą stronę. Wydaje mi się też, że powoli zmienia się postrzeganie granicy. Kiedyś były to obszary peryferyjne, odcięte z jednej strony, – dzisiaj stają się częścią zintegrowanego europejskiego regionu Suwalszczyzna / Sudowia, a po obu stronach granicy znajduje się coraz więcej chętnych osób do osiedlenia się.

Mapa Gór Sudawskich i okolicy.
Mapa Gór Sudawskich i okolicy.
Łącznik graniczny Sudawskie - Grauziniai wybudowany w 2012 r.
Łącznik graniczny Sudawskie – Grauziniai wybudowany w 2012 r.
Szutrowy łącznik graniczny między Krejwianami a Liubavas.
Szutrowy łącznik graniczny między Krejwianami a Liubavas.
Łącznik Poszeszupie - Liubavas wybudowany w 2014 r.
Łącznik Poszeszupie – Liubavas wybudowany w 2014 r.
Granica koło kolonii Ziogaiciai, koniec nowowybudowanego łącznika.
Granica koło Poszeszupia / kolonii Ziogaiciai, koniec nowowybudowanego łącznika.

Najbardziej górzysty teren, którego częścią są Góry Sudawskie, rozciąga się w trójkącie Wiżajny – Liubavas – Vistytis (Wisztyniec). To nasza ulubiona, bo najrzadziej odwiedzana część Suwalszczyzny. Poza Rowelską Górą nawet w szczycie sezonu trudno tam spotkać innego turystę. To najlepszy na Podlasiu teren na rower górski. Różnice poziomów sięgają kilkudziesięciu metrów, szutrówki są szybkie, zjazdy zaskakująco strome, podjazdy wymagające.

Mam nadzieję, że zdjęcia z tego wpisu zachęcą Was do ułożenia własnej trasy przez Podlaskie Himalaje.

Rowerami po wzgórzach Suwalszczyzny.
Rowerami po wzgórzach Suwalszczyzny.
"Górska" szutrówka po litewskiej stronie.
„Górska” droga leśna po litewskiej stronie.
Góry Sudawskie po litewskiej stronie.
Góry Sudawskie po litewskiej stronie.
Słup graniczny. W drodze z Krejwian do Poszeszupia.
Słup graniczny. W drodze z Krejwian do Poszeszupia.
W drodze z Krejwian do Poszeszupia-Folwarku.
W drodze z Krejwian do Poszeszupia-Folwarku.
Most nad Szeszupą, w Poszeszupiu oczywiście.
Most nad Szeszupą, w Poszeszupiu rzecz jasna.

10 komentarzy

  1. Na właśnie taki wpis czekałem ! 😀
    O Smolnikach już coś słyszałem, coś czytałem, pogranicze ciekawiło, ale dopiero od was uzyskałem konkretne informacje. Wiosną mam nadzieję że znowu zabiorę swoją na Suwalszczyznę. Oby więcej takich wpisów, najlepiej z tak szczegółowymi opisami tras !

    Paweł Kuc
    1. Ciekawy pomysł, całość wycieczki będzie liczyć około 40 km! Daj znać którędy poprowadziłeś ślad po stronie polskiej granicy aby uniknąć asfaltu na odcinkach Wiżajny-granica oraz Sudawskie-Wiżajny.

      Radek
  2. Pingback:Suwalszczyzna. Miłość od pierwszego wejrzenia – Białystok według Ani

  3. Byłem tam z rodziną po raz pierwszy. Mieszkamy w Zielonej Górze i chcemy poznawać naszą piękną Ojczyznę. Byliśmy zachwyceni malowniczością krajobrazu. Niestety zwiedzaliśmy okolicę samochodem (z powodów zdrowotnych nie mogę już forsować się na rowerze) i trochę na piechotkę. Na pewno tam wrócimy jeszcze.

    Andrzej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.